wtorek, 24 lutego 2009

pora wreszcie zacząć pisać!

Pora wreszcie zacząć pisać na temat rozwoju kariery i samoświadomości.
Przedmiot, który o tym jest (Carier Management Skills) zaczął się na początku semestru, ale nie mogłem się jakoś skłonić do skrobania tego wszystkiego, mimo to, że miałem sporo przemyśleń. Wykładzik sprzed 5 minut skłonił mnie jednak do wykonania tego zadania. Tak dla porządku, wykład dotyczył tego, jak nie pisać listu motywacyjnego i jaka jest pełna lista tych rzeczy, których szukają pracodawcy u pracowników. Było też kilka praktycznych wskazówek na temat organizacji kariery. Czemu takie nudne rzeczy są takie przydatne? Właściwie to nie wiem, czy takie nudne, bo tak naprawdę jeszcze nie próbowałem porządkować tych spraw.
Tylko od czego zacząć? Może od wykładu nr 1 :)
Był bardzo ciekawy.
Pytanie ze slajdu: co chcesz osiągnąć na tym przedmiocie?
I kilka możliwych odpowiedzi:
"Zdecydować o karierze." Zdecydowanie nie. Jak zdecyduję o karierze podczas drugiego roku studiów, to wyląduję w jakiejś dziurze, robiąc coś, co jest zaledwie w miarę w porządku. Moment ostatecznej decyzji należy odwlekać jak najdłużej, żeby zostawić sobie mośliwości. Trzeba natomiast śledzić, co jest dostępne, co jest na czasie, na co jest popyt, a na co nie i robic to, co naprawdę się lubi.
"Aplikować, albo mieć rozmowę o pracę" W zasadzie to mi wszystko jedno, jeśli rozumieć to tak, że dla samego faktu aplikowania podejmuję się tego przedmiotu. Oczywiście dałoby mi to jakieś doświadczenie, ale nie ma to ogromnego znaczenia, bo i tak pewnie albo będę się samozatrudniał, albo gdzieś wskoczę przez jakiś projekt open source, albo ktoś mnie zarekomenduje, a najważniejsze będą i tak kwalifikacje (co do których mam duże plany). Głupi nie jestem, i podążając za poradami ze slajdów jestem w stanie napisać dobre CV, list i poopowiadać o rzeczach które mnie pasjonują na rozmowie (a jak praca nie będzie pasjonująca, to, jak mam nadzieję, będę mógł poszukać innej, a jak pracodawca nie widzi pasji, to i tak nie zatrudni). Chciałbym gdzieś aplikować, jeśli znalazłaby się płatna (nie koniecznie miliardy :) ) praca, która mi coś da, nie tylko będzie polegała na zrobieniu czegoś, czym nikt (łącznie ze mną) nigdy nie będzie się przejmował, albo polegająca na wykonywaniu czynności, które zaprojektowany przeze mnie na kolanie robot wykonywałby lepiej i taniej.
"Zabezpieczyć sobie pracę po studiach albo latem" Co do pracy po studiach, patrz punkt pierwszy. Co do pracy latem, jak najbardziej tak, ale nie będę wysyłał CV do "makdonaldów". Lepiej już zająć się w tym czasie jakimś projektem open source, który polepszy moje CV i pozwoli na lepiej płatną pracę w przyszłości. Tak na marginesie, mam kilka własnych pomysłów, ale mogę też rozważyć podłączenie się do czegoś większego, np. do rozwijania Code::Blocks.
"Opracować i zrobić swój własny plan samozatrudnienia" Zdecydowanie tak. Jest kilka kontaktów na stronie internetowej CMS. Mam zamiar ich użyć, żeby dowiedzieć się, jak to jest prowadzić, mieć, pracować w, rozwijać działalność w dziedzinie IT. Pozadaję kilka pytań kilku przedsiębiorcom, którzy zgodzili się służyć pomocą studentom na tym przedmiocie. Tak na dobry start. Oczywiście na tym blogu nie zostaną opublikowane żadne materiały, które nie pochodzą ode mnie, napiszę jednak ogólnie, czego się nauczyłem, bez wymieniania żadnych nazw własnych. Spróbuję również zadać kilka pytań mojemu tacie, od którego wiem już sporo, ale tak naprawdę nie wiem, co od niego wiem :)
Mam nadzieję, że będzie mnie trochę wspierał w tej sprawie, choć nieczęsto się ostatnio widzimy.
(Zachciało się cholera emigracji edukacyjnej! Najlepszy sposób na skomplikowanie życia.)
Może to wygląda, jakbym miał nie wiadomo jakie mniemanie o sobie, nie wiem, może praca kelnera albo sklepikarza czegoś by mnie nauczyła, ale nie chcę marnować życia. Ludzie powinni w 21 wieku sterować robotami, wcikać guziki i opalać się na Hawajach, a nie szorować podłogi nie mogąc patrzeć na ziarnko piasku i narzekać, że marnują życie. Im więcej ludzi to zrozumie, tym lepiej. Jak to się znacząco nie zmieni w ciągu kilkunastu lat, to chyba założę partię technokratyczną.

W (którymś) następnym poście kontynuacja CMS, mam nadzieję, że już z pewnymi wynikami.

sobota, 14 lutego 2009

rastrowo wektorowy motywacyjny kop

Piszę sobie ostatnio (formalnie od września 2008 :) ) program z kolegami na uczelni. Stwierdziliśmy, że ma to być program graficzny, żeby odróżnić go od wytworów poprzedniego rocznika, ale nie bardzo wiedzieliśmy, co wymyślić, żeby było oryginalnie, więc doszliśmy po nitce (z niewidzialnej szaty cesarza) do kłębka w postaci "edytora grafiki wektorowej on-line". Wszystko by było pięknie, gdyby to była jakaś gra albo jakieś fajne narzędzie akademickie, zawierające jakieś ciekawe algorytmy, ale grafika wektorowa? Nie muszę dalej tłumaczyć, że nie byłem tym zachwycony. Stwierdziłem, że pomysł ma spory potencjał (i na razie tylko potencjał) i może później znajdę jeszcze jakąś konkretną motywację do pisania tego narzędzia dla trzynastolatków (tak, oksymoron).
I znalazłem!
Poza kilkoma pomysłami na uczynienie z tego programu czegoś przytępnego, o których nie będę się tu teraz rozpisywał, planowałem stworzenie konwertera grafiki rastrowej na wektorową. Uzasadnienie jest oczywiste: dziwnym trafem zwabiony trzynastolatek, nie mający zielonego pojęcia o tym, czym jest grafika wektorowa zacznie gwałtownie próbować różnych przycisków w menu, aż w pewnym momencie ustrzeli "load image" i nagle odkryje, że może tam załadować zdjęcie tatusia po pijaku, wyciąć brutalnie tułów delikwenta i wkleić na dziób Titanika. Do tego wszystko w stylu kreskówkowym.

Działanie tej konwersji, choć jeszcze niedoszlifowane, zrobiło duże wrażenie na kumplach z teamu. W następnym poście opiszę dokładnie algorytm, którego użyłem. Może komuś się przyda. Choć raczej nie byłoby to odkrycie roku dla zaawansowanego informatyka, to jest taki efektowny drobiazg, który daje motywacyjnego kopa, jak uda się go zaimplementować.
Do zobaczenia!

moja strona

A tak dla uzupełnienia pierwszego posta, zapraszam na moją stronę domową.
klosio.neostrada.pl
Jeśli ktoś ma jakiekolwiek spostrzeżenia na temat mojej strony, proszę o komentarz tutaj.

wtorek, 3 lutego 2009

(jakiś nudny, typowy tytuł pierwszego posta)

Ten blog powstał z czystego, chorego poczucia obowiązku, wynikającego z nacisku na samoświadomość, który z czystą, obopólną przyjemnością serwuje mi od tego semestru moja uczelnia. Prawdopodobnie nikt nie potrzebuje tego czytać, więc z góry witam wszystkich, którzy tu kiedyś wejdą z czystego podglądacwa, po przeczytaniu jakiegoś posta, który rzeczywiście im się przyda. Miłego czytania.